Potrzebowałam śliwek kalifornijskich

Bardzo chciałam ugotować bigos, taki jak robiła moja babcia. Bardzo mi zależało na tym, żeby odwzorować smak tej potrawy. Już od wielu lat mi się to nie udawało. Babcia nie żyła, dlatego nie mogłam się jej zapytać, jakie przyprawy tam dodawała, o których widocznie ja zapominałam. W końcu na strychu udało mi się znaleźć przepis, który kiedyś spisała.

Kupno smacznych śliwek kalifornijskich

smaczna śliwka kalifornijskaOkazało się, że babcia korzystała z jednych, konkretnych śliwek. Były to śliwki kalifornijskie. Nigdy takich nie kupowałam. Postanowiłam to zmienić. Jeszcze tego samego dnia udałam się do sklepu ze zdrową żywnością, który mieścił się niedaleko mojego miejsca zamieszkania. Powiedziałam sprzedawczyni, że potrzebna mi jest smaczna śliwka kalifornijska. Od razu poleciła mi ona śliwki kalifornijskie na wagę. Dowiedziałam się od niej, że jest to mało popularna, ale niezwykle smaczna i przede wszystkim lekko słodka odmiana tych owoców. Śliwki są suszone już bez pestek i świetnie sprawdzają się jako dodatek do potraw kuchni polskiej, a także kompotów i deserów. W dodatku są one bardzo tanie. Kilogram takich owoców kosztuje zaledwie kilkadziesiąt złotych. Taka duża porcja wystarcza na bardzo długo. Śliwki można przechowywać w temperaturze pokojowej nawet przez rok. Wystarczy chronić je przed nadmiernym światłem słonecznym i z pewnością się nie popsują.

Od razu zakupiłam odpowiednią ilość tych owoców. Muszę przyznać, że byłam bardzo zadowolona. Szybko je wypróbowałam. To było właśnie to, czego potrzebowałam! Dzięki wyrafinowanemu smakowi tych śliwek, udało mi się odwzorować smak babcinego bigosu. Takie suszone owoce świetnie sprawdziły się również, jako przekąska dla mnie i dzieci. To zdrowe i bogate w różnorodne witaminy owoce o małej liczbie kalorii.

Potrzebowałam śliwek kalifornijskich
Przewiń na górę