Wioleta była taka jak ja. Nie lubiła hucznych imprez i dobrze czuła się w gronie dobrych znajomych, których było niewielu. To mnie do niej przyciągnęło, bo byłem taki sam. Spędziliśmy ze sobą cudowne dwa lata i w końcu postawiłem wziąć z nią ślub. Kiedy się zgodziła zostać moją żoną, byłem szczęśliwy jak nigdy w życiu.
Przyjęcie weselne w kameralnej sali
Ustaliliśmy, że weźmiemy ślub cywilny, bo oboje byliśmy ateistami i inne rozwiązanie nie wchodziło w grę. Nasi rodzice nie mieli nic przeciwko. Postanowiliśmy wynająć jakąś małą salę na przyjęcie weselne, bo nie zdecydowaliśmy się na całonocną zabawę. Uznaliśmy, że obiad, deser oraz mała kolacja będą wystarczające na takie przyjęcie. Wioleta poprosiła mnie, żebym sam znalazł salę, ponieważ ona zajmowała się całą resztą. Ufała mi bez granic i wiedziała, że dokonam właściwego wyboru. Interesowały mnie tylko małe sale na przyjęcie weselne Zielona Góra była dużym miastem i wiedziałem, że szybko taką salę uda mi się znaleźć. O pomoc poprosiłem swojego kuzyna Kamila, który zgodził się zostać moim świadkiem. Bardzo poważnie podszedł do szukani sali na przyjęcie weselne i podesłał mi kilka ciekawych ofert. Jedna z sal weselnych zainteresowała mnie szczególnie. Była mała, przytulna a w środku był kominek i bar dla gości. Sala weselna przeznaczona była na nie więcej jak pięćdziesiąt osób, co się idealnie składało, bo łącznie gości miało być trzydziestu. Pojechałem więc na miejsce, żeby osobiście obejrzeć tę salę.
Salę wynająłem, bo spełniała wszystkie moje oczekiwania. Wioleta była zachwycona i podziękowała mi, że wszystkim osobiście się zająłem. Menu jedna wybraliśmy wspólnie, bo dla mnie potrawy były bez znaczenia, dla Wiolety jednak, było to ważne. Ona nie jadała mięsa, dlatego.